czwartek, 31 sierpnia 2017

Święto Plonów w Kozłowie

Dzięki uprzejmości naszej koleżanki Doroty, mamy piękne zdjęcia z występu, w ramach Dożynek Powiatowych, jakie odbyły się w Kozłowie, w powiecie miechowskim.

Tak, tak. Działamy jako Kapela Durmanki, wprawdzie typowo hobbystycznie, ale mamy się całkiem dobrze. Występ chyba się podobał, przynajmniej takie docierają do nas głosy. A kolejny już za dwa tygodnie:)






sobota, 26 sierpnia 2017

Powtórka z rozrywki

Kolejna ucieczka przed deszczem i to akurat w sobotę, kiedy mamy najwięcej czasu dla siebie...

Humory dopisują, bo zjechaliśmy do domu idealnie na styk, ale momentami było już naprawdę groźnie. Z drugiej strony, takie uciekanie przed deszczem ma swoje plusy, bo nagle dostajesz energii na szybszą jazdę. A dziś Magda w ogóle oznajmiła, że moglibyśmy zacząć jeździć szybciej, bo czuje, że momentami tempo jest za słabe, co jest dobrym prognostykiem na kolejne wypady.  Forma rośnie, więc może zdecyduje się też w końcu wpiąć buty?

Pod wapno od strony Tunelu doginaliśmy dziś prawie 23 km/h. Trzeba było widzieć ten uśmiech na jej twarzy po powrocie do domu. Dostałem za to kawę i kawałek serniczka, hmmm - deliszys:)






niedziela, 20 sierpnia 2017

Przeczucie nie zawodzi

Czuliśmy w kościach, że pogoda jednak się nie utrzyma (trąbiły od paru dni o tym wszystkie media), choć patrząc rano na niebo, gdzieś człowiek tlił nadzieję, że może jednak to się nie sprawdzi... A potem jedziesz i  w końcu dopada Cię, najpierw podmuchy wiatru, a potem pierwsze chmury, które w zawrotnym tempie opanowują niebo.

Jadąc rowerem można długo balansować na krawędzi i przed tymi chmurami uciekać. Jest to ciekawe zjawisko, gdy stoisz w miejscu, w którym nie pada, a obserwujesz, jak deszcz napiera na tereny w oddali. Czasem masz wrażenie, że pada na Twoje tylne koło, choć przed Tobą sucho, ale na szczęście, aż takich doznań dziś nie mieliśmy. Po prostu, dużo wcześniej podjęliśmy decyzję o zmianie planów.

Wyczuliśmy ten moment o wycofie właściwie na styk, bo zaraz po powrocie do domu zaczęło padać. Udało nam się wykręcić 62 km, a czas spędzony w siodełku wyniósł 3:09.






piątek, 18 sierpnia 2017

Roweriada Letnia '2017

Trudno mi pisać o imprezie rekreacyjno-sportowej, którą się samemu zorganizowało:), tak więc zamiast ochów i achów, skupię się jedynie na faktach.

Pogoda nie dopisała niestety, ale i tak na trasę wyjechało 28 osób. Jakby na to nie patrzeć, impreza trwająca 10 godzin daje sporo możliwości, co do wyboru czasu jazdy i w ogóle ułatwia podjąć decyzję, czy jechać, czy nie jechać, albo w ogóle kiedy jechać, jak się ubrać itp.

Najkrótszy dystans do pokonania wynosił 10 km, stąd spory - co mnie cieszy - przedział wiekowy uczestników. No i widzę, że ci, którzy myślą tylko i wyłącznie w kategorii rywalizacji, też podeszli do tematu bardzo ambitnie (najlepsi po 185 pkt).

My z Magdą zaznaczyliśmy udział tylko symbolicznie (20 km), ale najbardziej cieszy nas to, że Kasia zdecydowała się jechać z nami. To jej pierwsze punkty w Pucharze Miechowa. Super:)







środa, 16 sierpnia 2017

W grupie raźniej

Wreszcie udało nam się zorganizować wypad rowerowy w większym gronie. Niby spontaniczna akcja, ale z efektu jesteśmy zadowoleni.  Na trasie towarzyszyli nam: Gosia, Wojtek, Irek i Janek, a do pewnego momentu Krzysiek, Kuba i Maciek

Na przejażdżkę wybraliśmy raczej wiejskie dróżki, na których ruch samochodów maleje właściwie do zera. Oczywiście był czas na jazdę oraz na wypicie kawy w Antolce (główny punkt docelowy). Słowem: bardzo fajne spędzenie czasu po pracy. Dziękujemy:)







niedziela, 13 sierpnia 2017

Antolka

Dziś kolejna z naszych kulinarnych podróży, tym razem do Karczmy Antolka, gdzie podają sakwę z wieprzową polędwiczką w sosie z podgrzybków:)

Do Antolki nie mamy daleko, ledwie 20 km, ale trzeba się trochę nakręcić, aby tam dojechać. 

Według nas, to jedna z urokliwszych tras w naszej okolicy. Liczne hopki i spore podjazdy potrafią przytrzymać i zmuszają jednak do wysiłku, w czym widzimy największy sens jechania właśnie tędy. Tak więc zaliczyliśmy dziś Podleśna Wolę Górną, Łazy oraz Cisie, gdzie zdecydowanie podoba nam się najbardziej.

Na deser, w drodze powrotnej, wyjechaliśmy na Widnicę - najwyższe wzniesienie na miechowszczyźnie. Całość wyniosła jakieś 40 km, w niezłym czasie: 2 godziny 8 minut.







sobota, 12 sierpnia 2017

Dookoła Powiatu Miechowskiego - Etap II



Mieliśmy się dziś pochwalić, że dokończyliśmy objazd Powiatu Miechowskiego, ale na 50-tym km nastąpiła zmiana planów. A wszystko za sprawą Restauracji „Zameczek”, jaka mieści się w Książu Wielkim, gdzie serwują przepyszne naleśniki. Magda zamówiła z konfiturą i świeżymi owocami, ja z serem, rodzynkami i żurawiną, obie porcje z mnóstwem śmietany i nutką Nutelli.

No powiedzcie sami: czy można po takiej dawce pyszności, wciąż myśleć o jeździe rowerem?

Jedno mrugnięcie okiem i szybki (czyli najkrótszą drogą, jaka tylko jest możliwa) powrót do domu. Licznik wskazał 70 km i 3 godziny 45 minut jazdy.









czwartek, 10 sierpnia 2017

Mikulov



W drodze powrotnej z Wenecji do domu zatrzymujemy się w czeskim Mikulovie, w Pensjonacie Venuśe, gdzie panują bardziej agroturystyczne, niż hotelarskie warunki, a poranne śniadanie, jakie serwuje nam właściciel, jest tak smaczne, że zjadamy chyba trzykrotnie więcej, niż normalnie.

W samym Mikulovie wspinamy się obowiązkowo na Svaty Kopećek, ale w programie do obejrzenia mamy głównie pałace: Mikulov, Vladice i Lednice – wszystkie w promieniu 15 km.

Nieoczekiwanie Magda załapuje się na degustację win, natomiast obowiązkowo wszyscy odwiedzamy palmiarnię.









Wenecja


Do Malcontenty, w okolice Wenecji, przyjeżdżamy późnym wieczorem, gdzie bukujemy się w Hotelu Palladio.

Hotel oferuje bezpłatny transfer na Piazza Roma (busy do Wenecji kursują co godzinę po 1,5 euro/osobę), tak więc na dwa najbliższe dni rozstajemy się z samochodem. 

Sama Wenecja nie wymaga chyba komentarza, jest to miasto naszym zdaniem wyjątkowe. Wiadomo, że głównymi atrakcjami są most Rialto i plac św. Marka, ale my polecamy również do zwiedzania Dzielnicę Żydowską, w której spędzamy prawie 1/3 drugiego dnia.



 








Arta Terme i Udine



Ciąg dalszy naszej podróży szlakiem durmankowym do Wenecji:)

Noc spędzamy w hotelu Albergo Rigamonti, w miejscowości Arta Terme. Rano budzi nas dość mocna ulewa, a wszystkie prognozy nie wróżą poprawy pogody dla tego regionu, dając więcej możliwości ucieczki bardziej na południe. Jedyna rozsądna decyzja, to po prostu zapakować się w samochód i jechać do Udine.

Niespodziewanie wykorzystujemy – jak się okazuje, prawie 2-godzinne – okno pogodowe i korzystamy jeszcze z wizyty w pobliskim Zuglio, gdzie wspinamy się na szczyt jednej z gór, by obejrzeć stary kościół Saint Pietro of Carnia. Mamy wrażenie, że czas się zatrzymał tutaj dawno temu, a widoki ze szczytu są niesamowite.







Zaczyna się ponownie burza, tak więc decyzja o szybkiej ucieczce do Udine okazuje się słuszna (po przejechaniu ostatniego tunelu chmury pozostawiamy w tyle i pogoda zmienia się diametralnie). W Udine odwiedzamy stare miasto, z główną atrakcją, czyli zamkiem Castello Di Udine na Piazza Della Liberta.