Na szczepanowickiej Goleźni planujemy w przyszłym roku zorganizować zawody rowerowe, w związku z czym postanowiliśmy rozejrzeć się tam osobiście i wybadać - jak się to mówi - możliwości. A jeśli już Goleźnia, to czemu nie udać się tam pieszo?
Spakowaliśmy termos do plecaka, kilka ciasteczek do kawy i poszliśmy z kijkami. W sumie wyszło nam 16 km dobrego marszu. Pogoda super, a podejście na szczyt rzeczywiście daje się odczuć.
Apetyt na imprezę rowerową w tym miejscu urósł niesamowicie. To będzie super sprawa. Trzeba kuć żelazo, póki gorące:)