W tegorocznej, jubileuszowej edycji Marszu z Ojcowa do Miechowa (trasa o długości 32 km) wzięło udział aż 58 osób. Pewnie wpłynęła na to pogoda (cały czas temperatura na plusie, bez wiatru), no i fakt, że to jednak niedziela. Tak dużej obsady nie spodziewał się nikt, ale zawsze twierdziliśmy, że ta idea na to zasługuje. No i doczekaliśmy się:)
Magda, ze względu na swoje problemy zdrowotne, świadomie przeszła tylko 14 km. Sporo osób wycofało się na późniejszym etapie Marszu, ale wszystkim biliśmy brawo na pożegnanie. Szacunek i pokora - tego uczy każda tego typu próba.
W sumie tym najbardziej wytrwałym wyszło aż osiem godzin maszerowania. Było sporo przystanków, tempo dostosowaliśmy do najsłabszego w grupie.
Stałe, jakże ujmujące za serce, epizody na trasie, to: świeże bułeczki z Cukierni Józefy Rogowskiej w Skale, bigos i gorąca herbata z najlepszej na świecie charsznickiej kapusty w Wysocicach, no i pączki od Joli Pyci na ostatnim odcinku trasy, w Komorowie. Potem chwila ciszy i zadumy przy pomniku poległych powstańców, w 157. rocznicę Bitwy o Miechów, zapalenie symbolicznego znicza, jakże zapadający w pamięć moment. Warto było poświęcić ten dzień na przejście tej trasy. Miejmy nadzieję, że nie po raz ostatni...
W sumie tym najbardziej wytrwałym wyszło aż osiem godzin maszerowania. Było sporo przystanków, tempo dostosowaliśmy do najsłabszego w grupie.
Stałe, jakże ujmujące za serce, epizody na trasie, to: świeże bułeczki z Cukierni Józefy Rogowskiej w Skale, bigos i gorąca herbata z najlepszej na świecie charsznickiej kapusty w Wysocicach, no i pączki od Joli Pyci na ostatnim odcinku trasy, w Komorowie. Potem chwila ciszy i zadumy przy pomniku poległych powstańców, w 157. rocznicę Bitwy o Miechów, zapalenie symbolicznego znicza, jakże zapadający w pamięć moment. Warto było poświęcić ten dzień na przejście tej trasy. Miejmy nadzieję, że nie po raz ostatni...