środa, 27 listopada 2019

Niemocy ciąg dalszy

Czy też tak macie, że jak już przyjdzie ta upragniona wolna niedziela, wstajecie 4:30 rano, zakładacie markowe ciuchy, pakujecie prowiant i plecaki, jedziecie samochodem 150 km i stojąc w Kuźnicach przy szlaku na Kasprowy uśmiech nie schodzi z waszej twarzy, bo wreszcie... jesteście Tu! Macie tak?

Kilka głębokich wdechów, wymarsz i dupa! Po dwóch godzinach marszu odzywa się biodro. To nic, to przecież tylko biodro. Ale 15 minut później zaczyna boleć kolano. - "Nie, nie zawrócę przecież z mojej upragnionej, jedynej w tym roku wyprawy". Ucisk w achillesie pół godziny później potwierdza, że coś jest jednak nie tak.

...a potem to już chyba leci. Znacie to? Pierwsze łzy, kłębiące się w głowie pytania, dlaczego musimy zawrócić? No, nie jest fajnie...

Jakoś dokuśtykaliśmy na dół, jeszcze poszliśmy na chwilę na Krupówki i tak zakończył się nasz wypad w góry. Pozdrawiamy wszystkich, których tego dnia spotkaliśmy na szlaku. Pogoda była przepiękna, wróciliśmy szczęśliwi, bo w górach czujemy się fantastycznie. Ale niedosyt pozostał, jak cholera...






czwartek, 24 października 2019

Kulinarne zapędy Magdy

Zaczęło się wszystko od przypadku. Kiedyś Magda zamknęła się na jakiś czas w kuchni, a potem podała mi do stołu potrawę, której nazwy, a tym bardziej składników, nie potrafiłem ogarnąć, więc dla jej upamiętnienia cyknąłem przed zjedzeniem fotkę. No i poszło:)

Nagle druga fotka, trzecia... W końcu patrzę, mam tych fotek sporo, więc myślę sobie: można by pokazać światu, co się w Durmankowie wyprawia. Jedyne czego żałuję, to że nie mogę wam opisać jak to wszystko bajecznie smakuje. A jak pachnie? Coś niesamowitego...















czwartek, 19 września 2019

Trzy dni w Bieszczadach

W trzeci weekend września udało nam się pojechać w Bieszczady, gdzie przede wszystkim obawialiśmy się pogody, ale jak się okazało, tylko na obawach się skończyło. Pogoda dopisała i to nawet z nawiązką.

Co nam się udało zobaczyć i gdzie być? Zaczęliśmy od zwiedzenia browaru "Ursa Maior" w Uhercach, potem zafundowaliśmy sobie podróż Bieszczadzką Kolejką Leśną i zwiedziliśmy Cisną. Drugiego dnia poszliśmy w góry, gdzie wydreptaliśmy 11 km idąc z Wołosatego przez Tarnicę do Ustrzyk Górnych. Trzeci dzień, to już właściwie powrót o domu: ruiny Warownego Klasztoru Karmelitów Bosych w Zagórzu, Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku, Galeria Zdzisława Beksińskiego i Muzeum Ikon oraz Rynek w Lesku.

Dla nas, to zdecydowanie za krótko. Było fantastycznie. Polecamy!!!




















wtorek, 3 września 2019

Kajakowe pożegnanie wakacji

Spływ kajakowy zorganizowany przez GOK w Charsznicy przeszedł nasze najśmielsze oczekiwania. Było tak fantastycznie, że dosłownie żyliśmy tymi kajakami jeszcze przez kilka następnych dni.

Spływ odbywał się na Białej Nidzie, z Bizorędy do Brzegów (powiat jędrzejowski). Trasa, jak dla takich laików kajakowych jak my, okazała się trudna technicznie i wymagająca (16 km), ale dzięki temu właśnie, że "było co robić", tak świetnie się bawiliśmy. Ponad 5 godzin pływania, a nawet przez chwilę nie było mowy o nudzie.

Polecamy zdecydowanie!!!










środa, 7 sierpnia 2019

Czas na biwak

Dwudniowy biwak w Ośrodku Wypoczynkowym "Ciechan Zdrój" w Siamoszycach, czyli powrót do lat młodzieńczych. Choć czas się tutaj zatrzymał (dosłownie), fajnie było rozbić namiot w miejscu, gdzie kiedyś się przyjeżdżało.

Dziewczyny były trochę przerażone nocowaniem w namiocie, ale w sumie wyszło tak, że żal było wyjeżdżać. Pogoda zrobiła całą robotę. Wszędzie dookoła padało, tylko nie u nas. To się nazywa szczęście:)







środa, 31 lipca 2019

ALE Młyn 2019

ALE Młyn Trail Michałowice, edycja 2019 za nami. Organizatorzy przygotowali trzy warianty tras: 4, 10 i 23 km plus tor przeszkód dla dzieci. My wystartowaliśmy na dystansie 10 km, z limitem czasu na ukończenie 2 godziny.

O starcie na 23 km nie było mowy, a chęci były ogromne. Niestety, jesteśmy niewolnikami naszych ciał i nie możemy tyle biegać. Mnie zaraz boli kolano, a Magdę achilles, łydka, biodro... Czyli słowem: masakra!

Wbiegliśmy, a raczej przyszliśmy na metę (jakby nie było, prawie 9 km marszu) z wynikiem złoty czterdzieści, jako ostatni uczestnicy tego dystansu.

Impreza ogólnie super przygotowana. Pogoda chyba zamówiona, bo zaraz po powrocie do domu zaczęło padać. Biorąc pod uwagę fakt, że byliśmy tam na rowerach (łącznie 64 km), to dzień uważamy za bardzo udany.










czwartek, 25 lipca 2019

Rowerowe środy

Rowerowe środy organizują w Miechowie nasi znajomi Magda i Wojtek. Dostajemy od nich zaproszenia co tydzień, ale zawsze jakoś nam nie po drodze... W końcu się udało!

Traska bardzo przyjemna, 50 km w mocno pofałdowanym terenie. Punktem docelowym była wieża widokowa w Dosłońcu, a przy okazji udało się odwiedzić Dwór w Grzymałowie. Przepięknie:)












poniedziałek, 22 lipca 2019

Pyszna 60-tka

Jeden z nielicznych dni, kiedy czas nas nie goni...

Wybraliśmy się więc do Książa, aby napić się dobrej kawy i coś przekąsić. Magdzie marzył się barszczyk z uszkami, jaki tam serwują, a mnie słodkie "małe co nieco", czyli naleśnik z serem. Na miejscu jednak jakoś tak wyszło, że postanowiliśmy wymienić się zamówieniami:)

Sceneria bajkowa... 

W kilometrach wyszło nam równe 60. Planowo miało być nieco więcej, ale jeden skręt za wcześnie i przez to nam się traska skróciła.