środa, 2 grudnia 2020

Pierwsze oznaki zimy 2020

No i doczekaliśmy się pierwszego śniegu...

Akurat Frodo skończył 9 miesięcy, kiedy po raz pierwszy w swoim życiu zanurzył pysk w białym puchu. Bał się na początku siadać, także trochę czasu minęło, zanim się oswoił. Mróz mu chyba nie straszny, bo wieczorem sam się wyłożył na białej połaci i obgryzał zamarznięty patyk. 




Na jeden ze spacerów wzięliśmy aparat, bo bardzo nam się taki krajobraz podoba.









 

wtorek, 10 listopada 2020

Marszobieg Jesienny? Czemu nie...

W ramach akcji Stowarzyszenia Rozwijamy Pasje, aby w dniach od 8 do 11 listopada wykazać się jakąkolwiek aktywnością ruchową z flagą w tle i w ten sposób uczcić Narodowe Święto Niepodległości, postanowiliśmy zorganizować własny Marszobieg Jesienny. Magda w tym czasie poszła na grzyby, tak więc był "wilk syty i owca cała..."

Dystans: 8 km

Przewyższenie: 195 metrów

Charakterystyka: odcinki biegowe 5 km, odcinek marszowy przez las 3 km

Nawierzchnia: 99% szuter, 1% asfalt

Liczba uczestników: 2

Czas: 1 godzina 20 minut





środa, 7 października 2020

poniedziałek, 5 października 2020

- "O co kaman?", czyli Charytatywna Dycha, Miechów 2020

Data Biegu: 4 października 2020

Charakterystyka: bieg miejski, 85% po ścieżce rowerowej

Dystans: 10 km

Przewyższenie: 222 metry

Nawierzchnia: asfalt

Liczba uczestników: 97

Czas: Magda 1 godzina 6 minut (miejsce Open: 80), Ja 1 godzina 16 minut (miejsce Open: 86).

Powinienem się cieszyć, bo to przecież moja życiówka na tym dystansie (wynik o 24 minuty lepszy od ostatniego startu w Michałowicach), ale biorąc pod uwagę, że tylko 5 km i 100 metrów przebiegłem, a resztę przemaszerowałem, to odechciewa się człowiekowi dosłownie wszystkiego. - "O co kaman?" - ja się pytam.

Kolano nie bolało mnie od ponad sześciu miesięcy, a przecież tyle w tym czasie przebiegłem i tyle w tak trudnym terenie. Frodo jest bardzo wymagającym kompanem do biegania, bo zmienia często tempo biegu i nie raz, nie dwa, biegnie za szybko. Nie było więc podstaw, aby mieć jakiekolwiek obawy o ukończenie tego biegu. A jednak... Skończyło się, jak zawsze.

Zawody świetnie przygotowane, pogoda dopisała, wpisowe przekazane na hospicjum, trasa obstawiona na każdym niemal zakręcie. Słowem: nic, tylko biec... Magda jest bardziej zadowolona, niż ja (choć jej biodro też dało nieźle popalić), tak więc to moje pesymistyczne wprowadzenie do tematu jest czysto osobiste. A dziś zrobiłem solidny, prawie 2-godzinny trening na rowerze i ani najmniejszego bólu w kolanie. Wszystko działa, jak w zegarku. - "O co kaman?" - ja się pytam...

Tak, czy inaczej, nie rezygnujemy z biegania. 8 listopada kolejna impreza biegowa w Miechowie, na której pewnie się pojawimy. Ale z jakim efektem, to już czas pokaże.



wtorek, 22 września 2020

Forma na plus

Wzięliśmy się w końcu ostro za siebie i ostatnimi czasy coraz więcej jeździmy interwały. Jak to mówią: ma być krótko, ale treściwie... Na szczęście udało nam się opracować fajną traskę (blisko domu, także nie musimy nigdzie daleko jeździć), gdzie na 28 km mamy 717 m przewyższeń.

Magdzie udziela się ten sam problem, co mnie: po prostu boimy się zjeżdżać. Ale za to pod górę, czujemy się coraz bardziej swobodnie. Na razie byliśmy tu dwa razy, dlatego liczymy na ciepły październik, bo skoro forma rośnie, to trzeba się tym delektować najdłużej, jak się da:)






czwartek, 3 września 2020

Murzasichle i Gęsia Szyja na deser

 Fajnie, że udało się uciec z domu na te trzy dni...

Frodo pojechał do hotelu, a my w góry z bazą noclegową w Murzasichlu. Pogoda w kratkę, raz słońce, raz deszcz, ale ogólnie doszliśmy do wniosku, że był nam ten wyjazd potrzebny. Okolica przepiękna. Koniecznie trzeba zobaczyć drewniany kościół i pobliski niezwykle urokliwy cmentarzyk. Pół jednego dnia poświęciliśmy na Zakopane, a ostatni dzień na wyprawę na Gęsią Szyję z Doliny Filipka przez Wiktorówkę i Rusinową Polanę. Polecamy!!!
















poniedziałek, 31 sierpnia 2020

Pierwsza durmankowa dwunastka

Użyliśmy celowo w tytule słowo "pierwsza", bo liczymy na to, że będzie kiedyś druga i trzecia:) Ale do rzeczy...

Dystans: 12 kilometrów

Przewyższenie: 254 metry

Nawierzchnia: 95 % szuter, 5 % asfalt

Liczba uczestników: 3

Czas: 1 godzina 52 minuty

Fantastyczne biegowe zakończenie wakacji. Bez żadnych kontuzji, urazów i tym podobnych przygód. Frodo nie do końca chyba wiedział, co go czeka, dlatego na początku biegał jak szalony z lewej na prawo, a potem, jak się zorientował, że tak szybko nie wrócimy (na dodatek słońce zrobiło swoje), to wypił nam na trasie całe dwa bidony wody, a potem spał praktycznie do wieczora.

My jesteśmy bardzo zadowoleni. Z formy i w ogóle... Zrobiłem Magdzie fotkę po biegu, ale zakazała mi zamieszczać, bo ponoć źle wyszła. Tak więc jestem tylko ja i nasz kochany Frodo.



 

piątek, 21 sierpnia 2020

24h Maraton Rowerowy Charsznica 2020

Podwójna radość... Organizacyjnie wielki sukces (127 uczestników), a i kilometrażowo nieźle, bowiem 216 km. Nie jeździliśmy z Magdą razem (ona za dnia, ja głównie w nocy), ale tak jakoś wyszło, że przejechaliśmy taki sam dystans. Ale najbardziej nas cieszy nasza Julcia, która się zawzięła i zrobiła swoją życiówkę, czyli 80 km!!!

Maraton odbywał się na rundach (jedno okrążenie = 4 km) i nie była to trasa płaska, bowiem na każdym kółku różnica wzniesień wynosiła 39 m. Brzmi to śmiesznie, ale na 100 km wychodzi już 950 metrów, a to już sporo.

Pogoda fantastyczna. Noc całkowicie bez wiatru i ciepła. Od rana, niestety, dość mocno wiało, ale ogólna atmosfera sprawiała, że zapominało się o zmęczeniu.

Filmik z Maratonu dostępny TUTAJ










wtorek, 4 sierpnia 2020

Ojców rodzinnie cz. 2

Ojców, to jedno z naszych ulubionych miejsc, które chyba nigdy nam się nie znudzi. Ostatnio, jak tu byliśmy padało, a dziś pogoda bajeczna...

To był fantastycznie spędzony dzień. Sporo chodzenia, a na deser pyszny pstrąg w jednej z restauracji. Idealne połączenie na zakończenie urlopu:)










poniedziałek, 3 sierpnia 2020

...a dlaczego nie do Słomnik?

Słomniki, to mała miejscowość, która leży na trasie od naszego domu w stronę Krakowa. Jadąc samochodem nigdy się tu nie zatrzymujemy, no chyba, że stoimy w korku:)

Dlaczego więc polubiliśmy się ze Słomnikami?

Nasza ulubiona traska rowerowa do Ojcowa przez Minogę jest już praktycznie "spalona". Gminy zainwestowały w nowe nawierzchnie asfaltowe i ruch samochodów się zwiększył, co odczuwa się od  jakiegoś czasu. A w niedziele, to już istny koszmar... Nam to przeszkadza i to nawet bardzo...

A na trasie do Słomnik puściutko, malowniczo, pięknie i równie dobry asfalt pod kołami. Powiemy więcej: wjazd od strony Smrokowa jest iście we włoskim stylu. Bardzo nam się tu podoba!!!