piątek, 28 lipca 2023

Kapusta z Bluesem 2023

No i dość fajny Przegląd Zespołów Blues/Rockowych zrobił się nam 22 lipca w Charsznicy. Mogę śmiało napisać, że to nowa karta w historii tej gminy, bo już wiemy, że druga edycja odbędzie się za rok na pewno. Jedyne, co się może zmienić, to termin, bo ten prawie, że środek wakacji, nie  był chyba najlepszy.

Pięć fajnych zespołów. Odkrycie roku KIN CAT z Opola. No i MY na końcu, w pełni reflektorów i świetnego nagłośnienia. No super! Naprawdę super!!!



A o samej imprezie można poczytać TUTAJ



środa, 26 lipca 2023

Luźne rozmyślania o niczym

Patrząc na pogodę dochodzę do wniosku, że nie jest tego lata ciekawie. Dużo pada i choć dużo konkretnych upałów, noce cały czas zimne...

Ustrzeliłem te kilka fotek spacerując z Frodem.








czwartek, 6 lipca 2023

Częstochowa na 20 sikstopów :)

Do Częstochowy jeździłem kiedyś regularnie, raz w roku musiałem po prostu tam być. Ostatni raz w 2017. Nadeszła więc ta chwila, aby znów tam pojechać. 

Z Miechowa mamy do wyboru dwa warianty trasy i w każdym przypadku jest to jakieś 115 km. Na początku jedziemy przez Charsznicę i Żarnowiec, do Pilicy, gdzie musimy się zastanowić, którędy dalej.

Wybrałem na początek wariant  bardziej atrakcyjny widokowo, z małym ruchem samochodowym, ale tzw. "górski". Wyjeżdżając z Pilicy w stronę Ogrodzieńca, odbijamy na Giebło, Kiełkowice, następnie Kromołów, Włodowice. Nie ma tu już praktycznie w ogóle płaskich odcinków, jest ciągle albo góra, albo dół. Stan nawierzchni na szczęście bardzo dobry.

Z Włodowic ostra wspinaczka na Kotowice i potem niestety wjeżdżamy na powiatówkę 792, gdzie czeka na nas prawie 8 km odcinek do Żarek. Potem już tylko Zaborze, Biskupice i zjazd do Olsztyna, ale ten ostatni odcinek jest już ze ścieżką rowerową, co dla roweru szosowego jest cholernie uciążliwe. 

Do Częstochowy wybieram wjazd od strony Srocka. Niestety wybór fatalny, bo ruch samochodów pędzących jeden za drugim, jest tutaj masakryczny. W połowie tego odcinka okazuje się, że jest tu ścieżka rowerowa, ale biegnie ona raz po prawej, a raz po lewej stronie drogi, na dodatek jej stan jest daleki od doskonałości. 

W samej Częstochowie jest niestety tylko gorzej. Ścieżki rowerowe raz się zaczynają, a nagle kończą, brak konkretnego oznakowania i nie wiadomo co robić. Sześć lat temu wjeżdżało się po prostu szosą i raz, dwa, człowiek był na Jasnej Górze. A tak? Jadę więc chodnikiem, nagle pojawia się jakaś ścieżka rowerowa, ale po drugiej stronie jezdni. Oj, sam wjazd sporo kosztuje (traci się przez to co najmniej pół godziny), żeby się tu odnaleźć...



Na wyjazd obieram wariant z roku 2017, czyli przez Dębie, Kucelin, co okazuje się strzałem w dziesiątkę. Mimo jednego poważniejszego remontu drogi udaje się szybko dojechać do Olsztyna.

Wspinaczka do Biskupic i powrót drugim wariantem trasy: czyli płasko przez Myszków i Zawiercie.

Na początek Poraj i Żarki Letnisko - ścieżka rowerowa w świetnym stanie technicznym na całej długości. Da się??? Potem świetny nówka asfalt do Myszkowa. Tam czas się chyba zatrzymał, ale na szczęście to już rzut beretem do Zawiercia (na tym odcinku ścieżka rowerowa jest szutrowa, więc odpuszczam taki wariant).

W Zawierciu chyba najgorzej, ciasno, tłoczno, spory ruch aut. Potem już tylko Ogrodzieniec, Pilica i ostatnia prosta do domu.



Podsumowanie:

Trzeba mieć konkretny powód, aby wybrać się do Częstochowy - powiedzmy, że od strony Krakowa, rowerem, bo pomimo kilku fajnych odcinków trasy, jest to raczej bardzo upierdliwa wyprawa. Zwłaszcza dojazd do samego centrum i potem wyjazd dłużą się niemiłosiernie.

Długość trasy tam i z powrotem ode mnie z domu wynosi równe 230 km. Objechałem całość na sześć bidonów, z domu zabrałem kilka batoników, dwa banany i dwie kanapki. W trasie zjadłem hamburgera, hot-doga i dwa kolejne banany. Wypiłem do tego dwie kawy, czyli finansowo ogarnąłem to wszystko w jakieś 80 zł. Data wyjazdu była mocno uzależniona od pogody, nie padało, ciepło, ale bez przesady i cały czas lekki wiaterek w plecy. Tyle :)

Dziękuję oczywiście Andrzejkowi za towarzystwo. Rocznik '52, szacuneczek...




PS
Niedobrze z tym sikaniem. 20 razy na 230-kilometrowej trasie, to tłumaczy, dlaczego nie jeżdżę w wyścigach ze startu wspólnego :)



środa, 5 lipca 2023

Gary podane na tacy cz. 2

Zapoczątkowane w czasach pandemii filmiki moich wypocin perkusyjnych pojawiają się, jak przysłowiowe grzyby po deszczu, co jest związane przede wszystkim z rosnąca liczbą koncertów ostatnimi czasy.

Dwa ostatnie tygodnie były bardzo owocne w tej dziedzinie, bo zagraliśmy w Pieszycach (góry Sowie), Sokołowie Małopolskim koło Rzeszowa i nad samiuśkim morzem w Jarosławcu. 

Było to ciekawe doświadczenie, a dzięki temu, że wszędzie przyjęto nas naprawdę bardzo fajnie, będę długo to podróżowanie pamiętał. Fragmenty koncertów znajdziecie na kanale durmanki na youtubie. Tu zamieszczam jedynie zajawkę :)