poniedziałek, 22 lipca 2019

Pyszna 60-tka

Jeden z nielicznych dni, kiedy czas nas nie goni...

Wybraliśmy się więc do Książa, aby napić się dobrej kawy i coś przekąsić. Magdzie marzył się barszczyk z uszkami, jaki tam serwują, a mnie słodkie "małe co nieco", czyli naleśnik z serem. Na miejscu jednak jakoś tak wyszło, że postanowiliśmy wymienić się zamówieniami:)

Sceneria bajkowa... 

W kilometrach wyszło nam równe 60. Planowo miało być nieco więcej, ale jeden skręt za wcześnie i przez to nam się traska skróciła. 









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz