czwartek, 8 grudnia 2022

Budowa kurnika, kto nie próbuje, ten nie ma cz. 1

Ja to nazwałem marzeniem ściętej głowy, bo z reguły takich rzeczy nie robię. Ale nawiązując do tematu, jeżeli się nie spróbuje, to albo trzeba taki kurnik kupić, albo dać komuś za robociznę i to nie mało. Teraz, z perspektywy czasu odbieram to, jako wspaniałą przygodę. Budowa zajęła mi trzy tygodnie, ale do sedna:

Przedmiotem sprawy jest kurnik (wydaje mi się, że na 6 kur) o wymiarach: 122/84 cm, ocieplany styropianem o grubości 2 cm. Wysokość od frontu 105 cm, a z tyłu 95 cm. W planach drzwiczki 30/40 cm, dwa okna 28/32 cm i dwa otwory wentylacyjne 16/12 cm. Ponieważ przez zimę kurnik ma stać w szklarni, postanowiłem, że wykonam go w dwóch częściach 122/42 z podłogą, a dach jako całość, tzn. jako jeden element.

Aby umożliwić człowiekowi wejście do środka (w celu posprzątania, albo wybrania jajek), zaplanowałem właz o wymiarach 80/60 cm w dachu. Powiecie, że to pomysł "taki se", ale gdy się rysuje to wszystko na kartce, to na początku naprawdę ma to wszystko sens i wydaje się to oczywiste...

Jeśli chodzi o materiały, to chcąc jak najbardziej zaoszczędzić kosztów, pozbierałem elementy ze starej szafy i jakiegoś regału kuchennego, stare panele i kilka desek niszczejących w garażu, pomierzyłem to wszystko i dokupiłem brakujące elementy: styropian 2 cm (70 zł), listwy 2/3 cm (25 sztuk x 9 zł = 225 zł) i 27 metrów deski szalunkowej tzw. calówki po 7 zł/m, co dało 190 zł. Wkręty do drewna 2 opakowania 3,5 oraz 5,5 cm po 100 sztuk: 70 zł. Razem koszty na dzień dobry wyniosły 554 zł.

Narzędzia:

Zebrałem do kupy wszystko, co miałem w garażu i uznałem, że nie jest źle. Zapytacie, po co mi w tym zestawie młotek? Odpowiem tak: nie wiem, ale zawsze słyszałem, że bez młota ch... nie robota :)  




ciąg dalszy TUTAJ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz