poniedziałek, 15 lipca 2024

Licheń by Night

Sanktuarium Maryjne w Licheniu robi wrażenie. To trzeba po prostu zobaczyć!!! Ja dokonałem tego po raz pierwszy w życiu i to w najfajniejszej opcji, czyli z perspektywy roweru. Ta monumentalna budowla o wys. 141 metrów pojawia się nad drzewami już kilka kilometrów wcześniej. Sporo terenu zielonego dookoła, bardzo blisko Dom Pielgrzyma...






Do Lichenia mam 320 km i znalazłem się tam przy okazji dłuższego wypadu do Kołobrzegu, zakończonego niestety niepowodzeniem ze względu na zbyt intensywne opady burzowe, które złapały nas z kolegą na 580 km trasy. Ale jakby ktoś chciał się wybrać z okolic Krakowa do Lichenia, to poza tym, że najlepiej kierować się po prostu na Konin, podpowiem kilka spostrzeżeń:


Start 6:00 do Radomska przez Szczekociny, Koniecpol - 105 km

Bardzo dobry stan nawierzchni, trasa urokliwa, mega gorąco. Nam ten odcinek zajął 4,5 godziny. W Radomsku zaliczyliśmy krótki odpoczynek na Orlenie i wyruszyliśmy w dalszą trasę o godz. 10:50. 




Kierunek Warta - 115 km

Pierwszy przystanek w miejscowości Ochle po przejechaniu 60 km. Zwykły sklep spożywczy staje się azylem na prawie pół godziny, bo upał jest nie do wytrzymania. Energiczny wyjazd w dalszą część tego odcinka sprawia, że w Warcie jesteśmy po 4 godzinach i 50 minutach jazdy od wyjazdu z Radomska czyli o godz. 15:40, gdzie zatrzymujemy się na posiłek w Restauracji Złoty Róg tuż obok Pizzerii "Basiliana". Zwraca naszą uwagę napis: "obiady domowe", tak więc dalszą jazdę planujemy nie wcześniej, niż godz. 16:30.

Kierunek Turek 40 km i co dalej?

Do Turku jedziemy 1 godzinę 50 minut i zatrzymujemy się na Orlenie zatankować bidony i przede wszystkim omówić dalszy wariant trasy. Najszybciej lecieć bezpośrednio na Licheń, ale intuicja nam podpowiada, żeby jednak jechać przez Konin i to z dwóch powodów. Po pierwsze nie chcielibyśmy się dowiedzieć, że prom przez rzekę nie płynie, po drugie - wypadałoby w Koninie zrobić większe zakupy na nocną jazdę. Tak też robimy.


...tak więc ruszamy na ostatnie 52 km do Lichenia

Przejazd przez Konin oceniamy jako "normalny", ale być może dlatego, że byliśmy tam wieczorem, słońce już zachodziło, więc były to świetne warunki do bardziej energicznej jazdy. Ale też jakiegoś dużego ruchu aut nie było. Pobyt w sklepie spożywczym przerodził się w małą kolację i ostatecznie w Licheniu byliśmy kilka minut po godz. 21:00.

Jeśli chodzi o nawierzchnię, to nie było źle. W Małopolsce zdecydowanie najlepiej. Na tych 320 km odnotowaliśmy sporo odcinków ze ścieżkami rowerowymi obok i co ciekawe - były one powodem bardziej frustracji, niż zadowolenia. Odwieczne pytanie: - "co projektant miał na myśli" wciąż pozostaje bez odpowiedzi :) 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz