Wszystkie instrumenty nagrałem sam. Dlaczego? Z wielu powodów.
Po pierwsze miał to być jedynie materiał pilotażowy, który chciałem przygotować na najbliższe koncerty z Truflami. Szybko na jeden mikrofon nagrałem perkusję, a następnie partię gitary i wokal. Potem, żeby przyjemniej się tego wszystkiego słuchało, na keyboardzie KORG dograłem bas i kilka partii solowych: harmonijka, organy, flet poprzeczny. A potem długo długo nic... Nie mogliśmy się z chłopakami zebrać, żeby znaleźć czas na próby i żeby to nagrać jako zespół. Tak naprawdę, to ja nie miałem czasu, więc wszystko wyszło tak jakoś nijak...
Jak głupiec upadłem tam gdzie stałem, to tytuł zaczerpnięty z piosenki "Muddy Waters" śpiewanej przez Paula Rodgersa z zespołem Free. To zdanie - myślę, że idealnie obrazuje sytuację, w jakiej się znalazłem przy realizacji tego materiału. To popadanie z euforii w smutek, ciągłe dołowanie się, że za długo to wszystko trwa, że nie brzmi to tak, jakbym chciał, że wciąż tkwię w tym samym miejscu i najlepiej wszystko byłoby lepiej zacząć od nowa. Albo w końcu... żeby dać sobie spokój z coverami i robić wreszcie własny materiał!!!
Pomijając te wszystkie minusy, uważam, że momentami ta produkcja brzmi świetnie. Biorąc pod uwagę, że wszystko nagrałem raczej bez dubli, można napisać, że to kolejny rozdział w moim muzycznym CV, zarejestrowany szybko i bez owijania, czyli tak jak lubię. No i przede wszystkim pamiątka minionego roku, nie tylko muzyczna, bo zawierająca wstawki z dwóch genialnych przecież produkcji: filmu "Rider" i serialu "Yellowstone", na czym bardzo mi zależało.
Ale: - Tak! Postanowiłem powoli kończyć z coverami i obiecuję tu i teraz, że kolejny materiał, to będzie całkowicie autorski projekt z tekstami po polsku. I to jeszcze w tym roku :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz