Nie ma to jak wbić się na "krzywego" na imprezę, zaparkować auto pół kilometra od stadionu a potem zagrać bez nagłośnienia perkusji z jednym monitorem odsłuchowym, który służy jako przody. Nie skłamię jeśli napiszę, że nie ma za wielu takich muzyków, którzy byliby zdolni to zrobić. A my to zrobiliśmy. Było fajnie i przede wszystkim pożytecznie, bo wszystko odbyło się w ramach akcji pomocowej dla Hospicjum.
Dziękujemy organizatorom za możliwość pokazania się. Taki spontan niesie same korzyści. Pociąg ruszył...
PS
Fotki wykonała dla nas Sara Kubic.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz