Na Turbacz (najwyższy szczyt Gorców - 1310 mnpm) powróciliśmy po siedmiu latach, bo byliśmy tu dokładnie 25 maja 2017 roku, z tym, że wtedy szliśmy z Lubomierza, a dziś z Koninek.
Wybraliśmy szlak zielony, nie dlatego, że nie ma na nim opłaty wejściowej, ale dlatego, aby potem nie wracać tą samą drogą. Ale zielony nie oznacza w tym wypadku łatwy... Pierwsze 60 minut, to była dosłownie masakra, jeśli chodzi o nachylenie terenu. Potem na szczęście było dużo łatwiej. Tak więc najpierw Suchora, a potem Obidowiec, gdzie zmieniliśmy szlak na czerwony, który prowadzi już na sam szczyt Turbacza. Końcówka bardzo wymagająca...
Ze szczytu w 10 minut można znaleźć się w schronisku, gdzie bogata karta Menu pozwala na zregenerowanie się do wymarszu z powrotem. My na powrót wybraliśmy szlak niebieski.
W sumie cała trasa wyniosła 18 km, co przełożyło się na 6,5 h wędrówki, łącznie z pobytem w schronisku. Pogoda dopisała, nastroje też. A przede wszystkim odżyły wspomnienia. Polecamy!!!